26. pytań i odpowiedzi, które pojawiły się po webinarze z 08.maja "Schematy rodowe" (Tu znajdziesz nagranie).
Zaparz herbatę. Przygotuj kanapki i inne przekąski. Będzie długo. Ale warto.
Tu odwołam się do jakości, które pochodzą od mamy i taty. Na nasze działanie (a zarabianie łączy się znacząco z modelem działania) ma wpływ relacja z tatą (czy mogę wyjść do świata? Czy stoję twardo na własnych nogach? Czy jest porządek w moim życiu?), ale też nasze czerpanie od mamy (początki, przyjmowanie) i poród. Poród dużo mocniej, niż okres prenatalny, wpływa na nasz sukces.
„Sukces ma twarz matki. Wraz z matką przyjmujemy nasze życie. Przyjmujemy je na tyle, na ile jesteśmy wstanie przyjąć ją samą. Takie przyjmowanie jest aktywne. Musimy ssać, aby mogło płynąć jej mleko. Musimy wołać, aby przyszła.” To słowa Hellingera. I zobacz, że uczymy się wtedy niejako właśnie sięgania po pokarm. A jeśli sam poród był na różne sposoby wspomagany, może to wpłynąć na to, czy idziesz do tego świata, czy czekasz, aż to przyjdzie samo. Czy wierzysz, że swoją mocą możesz wpłynąć na innych, czy nie. Czy zasługujesz, czy nie.
Ale jeszcze zostawię taką subtelność… brać to czasem nie to samo, co przyjmować… czyli często umiemy sobie wziąć, ale już przyjąć to, co płynie tak lekko, może być trudne. Nie wiem, czy to Twój przypadek, ale zobacz, czy nie umiesz zarabiać, bo może trzeba byłoby otworzyć się na przyjmowanie.
Poród, różne przypadki i przede wszystkim JAK to zostawić, będziemy uleczamy na Warsztacie MAMA (można dołączyć jeszcze).
Zapytam tak: A co uspakajało mamę? A co uspokajało pijanego lub agresywnego tatę?
Co musiałaś robić, by czuć się ważna?
Osoby we współuzależnieniu wybierają najpierw drugą stronę, zapominając o sobie, by potem wskoczyć w drugą skrajność i pytać „gdzie dla mnie?”
I ten skrypt „Dla mnie nie ma nic.” jest tu bardzo mocny. Przekłada się na pieniądze, na fajne zadania w pracy (inni dostają to, co lubią, ja te zadania, których nikt nie chce robić?), na to, czy przyjaciele czy partner dają i czy przyjmują z wdzięcznością.
Zadanie na ten tydzień: codziennie rano przez 60 sekund wyobrażaj sobie stan, kiedy już jesteś zauważana, doceniania, a Twoja pomoc ma sens. Jak Ci wtedy będzie? Jaki będzie Twój chód? Jaki będzie Twój głos? Jaki post dodasz na fejsa? :)
Możesz to sobie w ogóle wyobrazić?
Zacznę od tego, że ja też nie chcę i nie jestem za tym obwinianiem. Tak zmienia się tylko nasz nastrój na groszy. Nic poza tym. Zachęcam raczej do zobaczenia faktów. Boimy się, że obwinimy, kiedy tak naprawdę nasze wewnętrzne dziecko chciałoby zostać zobaczone ze swoją krzywdą.
Jestem dużo bardziej za popatrzeniem na to, co było. Zapisz wszystkie fakty z życia, które przychodzą Ci do głowy zaczynając od „Pamiętam, że wtedy…” a potem dodaj „Jak to czytam teraz, czuję…” I bądź z tym, co się pojawi. Pozwól sobie na popatrzenie naprawdę. I może w tej trudnej prawdzie znajdziesz okruszki człowieczeństwa. Może uda Ci się zobaczyć coś, ten mały skarb, który możesz/mogłaś przyjąć. Weź to głęboko do siebie i zapamiętaj. Nawet jeśli to tylko kanapki na drogę, przetwory w słoikach czy „przeziębisz się kochanie”.
Odcinanie mamy (w sensie oderwania) to jak odcięcie części siebie. To boli. I jest strasznie niepraktyczne.
Pożegnanie. Z szacunkiem. W sobie (nieważne, czy rozmawiacie, czy nie). To wzmacnia. To dodaje siły w drogę. Ale to też w końcu pozwala na bycie prawdziwą i bycie sobą. Bo droga do mamy (wewnętrznie, w nas) to droga do siebie.
Po pewność siebie, bo poczucie własnej wartości, po pełnię.
Wiem, że duże słowa, ale kurcze ta relacja zrobiła Ci i mi dużo. Czy tego chcemy, czy nie. I chyba czas, byś się nie oszukiwała już. Uciekanie powoduje więcej uciekania. Zatrzymaj się i zobacz swoją moc w tym zatrzymaniu. Przed mamą nie uciekniesz. Przyjdzie w kolejnym partnerze, w dziecku, szefie.
Nie mogę brać od mamy = nie mogę brać od partnera. Bo mnie znowu będzie bolało. Dam sobie w takim razie radę sama.
Przede wszystkim wycofać się z ich sprawy. To jest między nimi.
Tata zdradził mamę. Nie Ciebie. To jest bardzo ważne uświadomienie.
Zrób wizualizację, postaw rodziców obok siebie. Oddal się od nich i powiedz, że zostawiasz to, co między nimi, im. Ty jesteś ich dzieckiem.
Nie partnerką, nie przyjaciółką. Ani mamy, ani taty.
To za trudne i za duże na serce dziecka, by musiało wybierać.
To jak wybrać swoje 50%. A Ty chcesz być pełna.
Tu powtarza się to, co w punkcie 1. u góry. Ale też możliwe, że nie umiesz zarabiać, bo Twoje poczucie własnej wartości leży i Ty możesz sobie tupać, afirmować, a ono nie zamierza wstawać.
Albo zadziało się coś w Twoim rodzie i ktoś z rodziny nie mógł zarabiać, nie wolno mu było, to było złe, źle by świadczyło. I Ty przejęłaś na siebie jej los. Polecam ćwiczenie z webinaru z listem i uwalnianiem tego.
Przede wszystkim nie stresować się. Pracujemy z tym, co jest. Pamiętasz i wiesz akurat tyle, ile Ci potrzebne.
Pracuj z własną intuicją, z tym jak czujesz.
Możesz oczywiście popytać rodziny, bo jak my jesteśmy gotowe, to oni nagle zaczynają opowiadać.
To znaczy, że tata i to, co męskie okazało się symbolicznie być dużo bardziej „atrakcyjne” albo bezpieczne. I świat męski wydał się być silniejszy. I zadziałał ruch: chcę być silniejsza, zatem muszę być, jak tata.
ALBO: nie chcę dać się tak poniżać, muszę być silna, by takim mężczyznom, jak ojciec, umieć się przeciwstawić.
Utknąć przy tacie znaczy nie móc pójść do mamy. Ty wiesz, kiedy nie możesz do niej. A kobieta swoją tożsamość kobiety buduje przy mamie. Kobiecości uczy się od mamy.
Przy tacie będzie księżniczką szukającą księcia. Będzie bajka. Albo przy tacie będzie zajmować miejsce innej kobiety i np. wchodzić w związki jako ta trzecia.
Kiedy kobieta utknie przy tacie, np. z powodu tego, że go nie było i jej serce ciągle idealizuje go i go szuka, wtedy może szukać mężczyzn, którzy będą podobni do niego, czyli nieobecni. Nieobecni również w tej sferze finansowej. I nie będą umiały w pełni czerpać od partnera z domu. Niby ten partner jest, jest fajny i dobry i dba, a ona ciągle szuka i ciągle myśli o tym, że gdzieś tam może byłoby jej lepiej.
Jeśli taty nie było to finansowo jest opcja, że kobieta jest w takiej roli „wiecznej dziewczynki”. Mówię o tym więcej na warsztacie tata. I jest zależna od mężczyzny finansowo.
Ale też może wejść w rolę amazonki, która właśnie się zaprze i pokaże wszystkim, jak to ona umie. I często umie. Tylko ten sukces tak rzadko wtedy cieszy. Bo jest na siłę.
Gdy mama zginęła, jak miałam 10 lat, ja stanęłam w roli dorosłej, więc nie mogłam brać od taty... Da się to przepracować?
Jest mi przez to trudno do biznesu, bo każde przedsięwzięcie trzeba zrobić (zaplanować, zrobić, wytrwać - to mi się wydaje TAK trudne.)
TAK. To jest zdecydowanie Warsztat Tata. Moje 50% mocy. Zapraszam.
Też. Droga do taty tutaj się odzywa. Czyli czy tata był obecny fizycznie i emocjonalnie? Czy mama pozwalała na Twoje pójście do taty?
Ale to jest bardzo subtelne. Przykład z ostatniej sesji: tata i mama są razem, mają całkiem ok związek, ale nie są jakoś blisko. Mama dźwiga i decyduje zawsze więcej. Tata nie ma zdania, usuwa się, mało mówi, wiecznie zapracowany. Tata jakby nieobecny, pomimo że dobry człowiek i chce dla swoich dzieci, jak najlepiej. Tata jest inteligentny i potrafi zaimponować klientce. Tak się zdarza, że klientka w relacje wchodzi z mężczyznami, którzy są albo żonaci (zapomnieli jej o tym wspomnieć, kiedy flirtowali i to ona musi podejmować decyzje o odsunięciu się), albo nie wiedzą, co chcą, tacy niezdecydowani. Albo uciekają, kiedy jest za blisko. Za to zawsze inteligentni i pracowici.
Bo mężczyzn wybieramy niejako z cechami ojca (choć oczywiście nie kopia), a potem jak już jesteśmy z nimi w związku intymnym i budujemy tę relację, to pokazuje się to wszystko, co nieprzeżyte i trudne było z mamą. Mama to partnerstwo. Tata to relacje ogólnie.
Tak. Jeśli wiemy też z kim to się łączy, to dobrze z szacunkiem uznać tę osobę i napisać list, wypowiedzieć to w sobie, o czym mówiłam na webinarze.
Czasem też potrzebny będzie jakikolwiek ruch (pieniądze uwielbiają ruch), czyli jeśli np. Wiesz, że nigdy nie wydajesz na siebie, tylko na innych, to może trzeba zacząć od najmniejszej rzeczy, ale dla siebie.
Konflikty między rodzeństwem rzadko są o rodzeństwie i nie pochodzą od nich. Często jest to odbicie tego, co jest między rodzicami, albo któreś z Was patrzy w innym kierunku, albo ktoś zaburzył porządek w rodzie. Jeśli byłaś pierwsza, to chcesz je zajmować. Na poziomie duszy wszyscy jesteśmy równi, ale tu na ziemi rodowo masz swoje miejsce jako starsza. Czasami też odbija się tu sama intencja poczęcia (czyli co planowali rodzice, kiedy chcieli mnie powołać na ten świat). O intencji poczęcia i jej wpływie opowiadam na warsztacie mama.
Jeśli mocno nie chcesz i nie widzisz opcji zmiany (nawet wewnętrznie w sercu), to przynajmniej daj sobie świadomą zgodę na to. I nie biczuj się za to. To nie jest tak, że teraz musisz to zrobić. Życie znajdzie drogę. Daj sobie czas.
A jeśli chcesz pójść tą drogą i potrzebujesz prowadzenia, to zapraszam na warsztat.
Pomocna jest oczywiście terapia! Zawsze.
Tylko myślę, że klucz w tym wszystkim jest taki, żeby pamiętać, że my tego nie robimy dla mamy.
My to robimy dla siebie. Droga do mamy to droga do siebie.
To prawda, to wpływa. Miałam kiedyś podobnie i tak osobiście doradzę, żebyś dała mu te lęki mieć. A zajęła się swoimi. Jeśli on Cię wkurza, to znaczy tyle, że też pokazuje Ci (mechanizm projekcji, o którym mówiłam), że i w Tobie są różne nieuświadomione lęki. A jeśli chcesz jeszcze głębiej, to zapytaj się siebie: do czego mi są jego lęki? Co ja z tego mam, że mam niepewnego faceta w sferze finansów? : )
Trzeba przeżyć emocje z tym związane, zająć się swoim wewnętrznym dzieckiem, przeżyć żałobę za dzieciństwem z wyobraźni (czyli tymi myślami, że szkoda i że mogłoby być lepiej), jeszcze raz zająć się emocjami (to słowo klucz!). A także dowiedzieć się, co mogło blokować tę miłość mamy. Czy mamy inne języki miłości? Czy była duża trauma okołoporodowa? Czy przypominam mamie tatę, a to nie jest ktoś, kogo ona chce pamiętać?
Powtórz tę medytację za 2 tygodnie i zobacz, co się stanie. To może oznaczać nic, ale może też oznaczać, że naprawdę nie czujesz siebie, jesteś daleko od siebie. Ty pewnie wiesz intuicyjnie. Popatrz w domu w realne lustro z otwartymi oczami i patrz tak długo, aż dostaniesz odpowiedź.
Mamy wiele scenariuszy tu. Częsty i ciekawy przypadek:
- dla kogo potrzebujesz być niezależna?
- dlaczego nie możesz przyjmować od mężczyzn? Potrzebujesz być silną kobietą, by się ochronić, czy by im coś udowodnić?
- dlaczego wybierasz wspierać mężczyzn, zamiast pozwolić im zarabiać mniej i samemu do tego dojść, że chcą i mogą więcej?
- czy może być tak, że bardzo boisz się odrzucenia z jakiegoś innego powodu, więc przynajmniej finansowo chcesz być tą, która odrzuca i ma powód?
Jeśli dla Ciebie to problem, to kilka ruchów bym sprawdziła: Gdzie straciłam ja lub ktoś z rodziny i teraz czuję, że muszę trzymać pieniądze?
Na kogo lub na co nie lubię wydawać? Czy komuś (często sobie) czegoś odmawiam, bo nie są warci tych pieniędzy? Czy może jest tam poczucie z dzieciństwa „ja niegodna”, „niewarta”?
A może z lojalności do mamy/babci nie wydam, choć mam? One nie miały. Ja w ten sposób próbuję być lojalna wobec nich.
To sprawdź, co to jest. Nazwij to sobie, rozpisz. Ale szczerze, bez takich ogólników, jak boję się oceny. Zobacz prawdę ze sobą. Co się najgorszego stanie, jak Ci się uda?
A tak systemowo, to mama to nasza kreatywność, pomysły (pas miednicy) ale mama to też początki (czy możesz zacząć?). A ta blokada, jeśli dotyczy wyjścia z tymi pomysłami, to może wiązać się z poczuciem braku oparcia (tu temat TATA wchodzi), a może brak Ci struktury (też temat TATA) i emocje i pomysły wręcz są nieogarnięte. A może też wiązać się z porodem, jeśli był np. wspomagany i Ty teraz dalej to odtwarzasz i potrzebujesz takiego „pchnięcia”, żeby coś ruszyć. Poczuj w sobie. I trzymam kciuki za wszystkie pomysły kreatywnych kobiet.
Oj tak, to częste.
Bo to niedowartościowanie może brać się z tego, jak widział Cię tata.
Ale też, czy nie ma tam jakiejś niedomkniętej traumy okołoporodowej (wiem, że Was zawalam tym terminem, ale rzadko się o tym mówi, a potem kobiety mają do siebie pretensje, próbują różnych sztuczek i programów, a to tam od samiutkiego począteczku siedzi w nas i jest niczyją winą).
A czasami jest też ta różnica w językach miłości. Np. mama preferuje dotyk i uczynki, a Ty masz język miłości w słowach i pragniesz pochwał.
Zobaczyć, jaka chcesz być Ty. Zobaczyć, że mama była ważna, dała co mogła (nie mniej, nie więcej) i już nie da się jej zaspokoić.
Ale na głowę to nie wystarczy. Pewnie zadziała na chwilę. To potrzeba odczuć. Opłakać to poczucie braku.
I zobaczyć, że poza naszym losem czeka też przeznaczenie.
I iść odkrywać to swoje przeznaczenie. To jest droga!
„Ty nie odeszłaś od ojca, bo nie miałaś siły, ja mam siłę i odchodzę od partnerów, bo wiem że dam sobie radę.”
Tu działa ten ruch, o którym mówiłam na webinarze: „Ja dla ciebie mamo, ja dla ciebie babciu… nauczę się, jak być niezależna i dawać sobie radę. Wy nie mogłyście, ja będę mogła.”
A czasami ja odrzucę, by mnie nie odrzucono.
To bardzo duży ciężar, który mooocno działa w podświadomości.
Tu w kwestii zmiany pracy, może pracować temat brania ciężarów za mamę, albo babcię, albo jeszcze inne kobiety. Weszłaś w rolę opiekunki mamy?
Mama nie widzi swojej córki, widzi siebie wtedy, kiedy jest zazdrosna. Twoje zarobki wtedy zamiast być o Tobie, są o niej. To świadczy o tym, że nie mogła (z różnych przyczyn) Cię widzieć.
Co powie mama, kiedy zmienisz pracę?
Co próbujesz jeszcze mamie udowodnić?
Co jeszcze musisz zrobić, by zasłużyć na jej miłość?
Po pierwsze, sprawdź za jakiś czas, co się pojawi znowu. To warto powtarzać.
Ale drugie, zobacz, kto Ci się ze zmarłych pojawia. Napisz list, o którym mówiłam.
Zobacz, czy tam jest jakaś nieprzeżyta żałoba.
A może i sama nie jesteś w ruchu ku życiu, tylko ku śmierci.
To temat brania i dawania, wymiany w związku. Ale też ciężarów: „Ty mamo nie mogłaś, to ja teraz za Ciebie…”
Sprawdź, czy kobiety w Twoim rodzie mogły brać od mężczyzn.
I zacznij praktykować przyjmowanie. Odprężanie się i przyjmowanie.
Tu mi się przypomina mój niedawny tekst:
O braniu, przyjmowaniu i odprężaniu.
„Co Ty na to, by to przyjmowanie nazwać odprężaniem się w swojej kobiecości? Odprężaniem się do życia.
Te wszystkie pytania, które dostaję od Was:
Daria, jak nauczyć się brać?
Jak przyjmować więcej od mężczyzny?
Jak przestać dźwigać za dużo za mamę, partnerów, dzieci, babcię?
Ostatnio czuję, że odpowiedź brzmi:
odpręż się
I tu to odprężenie będzie wyglądało dla każdej z nas inaczej.
Zależnie od potrzeb:
(czyli w związku: proszę o pomoc partnera, a nie krytykuję i rozczarowana stosuję bierną agresję 😉)
Wybierz coś z listy i ucz się tego Kochana Kobieto!
I zapraszam na warsztaty o relacji z mamą i z tatą. To przepiękna podróż. Podróż, która pozwala Ci zgodzić się na swój los. Powiedzieć sobie głębokie i wyraźne TAK na siebie. A potem pójść do swojego przeznaczenia i wystać tam, jakkolwiek by tam nie było.