Dziś dołożę wszelkich starań, żeby przekazać Ci na przykładach, czym jest projekcja. Opowiem, jak kieruje Twoim życiem, kiedy Ty, niczego nieświadoma, wkurzasz się na spóźnialstwo Twojego partnera, jęczenie dzieci czy namiętne obgadywanie sąsiadek przez Twoją mamę.
No bo wszyscy wiemy, że stworzenie sielankowej relacji jest jak wejście na Mount Everest. I jak ktoś już to zrobi, to ogłasza to światu i wszyscy o tym wiedzą. I wszyscy mają ciarki. Tu możesz powiedzieć, że nie musi być sielankowo, ale przecież wiadomo, że mówimy: przynajmniej niech będzie miło. A nasze relacje to skomplikowane zjawisko. Tak wierzymy. Są zmienne, dynamiczne, często burzliwe. Wywołują wiele przykrych emocji. Przez to wydają się być tak trudne. Głównie z powodu poczucia, że przyczyną problemów w relacji jest druga osoba. Że to ona odpowiada za nasze stany emocjonalne. Dlatego za przeżywaną złość, żal, smutek czy inne przykre emocje zwykle obwiniamy innych („to wszystko przez ciebie”). I tu zacytuję mojego ulubionego człowieka od projekcji Carl Junga
„Wszystko, co irytuje nas w innych może nas zaprowadzić do zrozumienia samego siebie”.
To co się dzieje z Tobą w momencie, kiedy potrzebujesz przerzucić ten ciężar emocji na drugą osobę, jest efektem psychologicznej niewiedzy. Nie zdajemy sobie bowiem sprawy z prostej, aczkolwiek trudnej do przyjęcia prawdy, że za to co czujemy, odpowiadamy my sami, a nie ktoś inny. Dzięki odkryciu przez Zygmunta Freuda mechanizmu projekcji wiadomo, że doświadczane emocje są wewnątrz osobowe a nie między osobowe. To co przeżywamy dzieje się w relacji między mną a mną, a nie miedzy mną a tobą. Stąd druga osoba nie odpowiada za nasze emocje, ona je tylko wyzwala, a to nie to samo. Jest też swego rodzaju lustrem, który odbija nasz wewnętrzny stan.
Wiedza na temat projekcji w świecie psychologii jest dość powszechna i ugruntowana. Rzadko ją jednak stosujemy w życiu codziennym. Ponieważ nikt nas nie uczy takiego podejścia. Nie uczy się nas odpowiedzialności za własne emocje. Wręcz odwrotnie. Od dziecka słyszymy, że zawsze winna jest ta druga osoba. Pewnie nie raz słyszałaś: „przez ciebie mamusi jest smutno”, albo „ciągle muszę się na ciebie złościć”. Przez to zamiast zmierzać do dojrzałości i samodzielności, my wciąż tkwimy w stanie życiowej i emocjonalnej zależności od drugiej osoby. I to tyczy się zarówno w przeżywaniu pozytywnych jak i negatywnych uczuć. W efekcie swoje samopoczucie uzależniamy od określonego zachowania innych. Albo jesteśmy szczęśliwi, gdy dostajemy to czego chcemy („dajesz mi tyle szczęścia”) albo nieszczęśliwi gdy tak nie jest („to przez ciebie tak cierpię”). W obu przypadkach „sprawcą” naszej radości albo smutku ma być drugi człowiek. Dopóki robi to co chcemy jest w porządku, a gdy nie, wówczas obwiniamy go za naszą niedolę. Wszystko dlatego, że nie stosujemy w życiu codziennym wiedzy o mechanizmie projekcji.
Kiedy do mnie pierwszy raz dotarło, że to co czuję i przeżywam jest efektem mojego wewnętrznego stanu a druga osoba, jej zachowanie, jej emocje jest tego odbiciem, to poczułam przytłoczenie. Taka ironia wręcz, czuć złość na projekcję. I dlaczego tak trudno Ci też to przyjąć?
A no dlatego, że gdy żywo reagujesz na to co robi ktoś inny to znaczy, że swoim zachowaniem wyzwolił w Tobie wewnętrzny stan, który dotyczy Ciebie. Dotyczy relacji, którą masz sam ze sobą.
I ta relacja, umówmy się, nie jest zazwyczaj najlepszą relacją, pełną akceptacji i miłości bezwarunkowej. Zachowanie drugiej osoby jest wtedy lustrem, w którym musisz się przeglądać. I teraz pojawia się moment, w którym wybierasz: możesz zobaczyć siebie i zbliżyć się do siebie i do Twojej prawdy, albo możesz czuć oddzielenie i skupić się na emocjach, które wywołuje drugi człowiek.
Mechanizm projekcji dotyczy emocji i cech, które zostały przez nas wyparte, których nie chcemy w sobie zobaczyć. Spychamy je więc do nieświadomości, chowamy głęboko w środku, żeby tylko tego nie widzieć. Innymi słowy, wypieramy i ukrywamy to czego w sobie nie akceptujemy. I to wszystko składa się na tzw. cień, czyli część naszego charakteru, którą odrzucamy. Zależy mi na tym, żebyś sobie to wyobraziła, siebie, Twoje ciało, psychikę, Twój charakter, Twoją całą osobę. I teraz obok postaw walizki, w których upchałaś ten cień. Musiałaś to zrobić, więc nie oceniaj teraz siebie. Ale zobacz te walizki oczami wyobraźni. Im dalej Ci do Ciebie samej, tym więcej ich będzie. Im mniej miłości i akceptacji dla swoich cech, tym więcej walizek w tym pokoju.
Jak do tego dochodzi? Wszystko kształtuje się w dzieciństwie, wskutek negatywnego reagowania dorosłych na pewne nasze cechy, zachowania czy emocje. Przykładowo, gdy rodzice nie akceptowali twojej złości, wówczas będziesz ją stopniowo wypierać by ostatecznie odrzucić i ukryć w strefie własnego cienia. Bo wiesz, w cieniu one tak nie drażnią oczu. Nie byłaś na celowniku wtedy. I podobnie może być z innymi cechami czy emocjami. Na przykład ze smutkiem, zazdrością, czy uczuciową ekspresją. Przez proces wychowania i tzw. socjalizacji odrzuciłaś więc część swojej osobowości, ponieważ nie była akceptowana przez dorosłych. I teraz ty też jej nie akceptujesz. U siebie jak i u innych. To właśnie przez to Twoje relacje bywają trudne, często konfliktowe, pełne wzajemnego obwiniania się („to ty jesteś zły”).
Obserwuj. Odkrywaj. Bo gdy odkryjesz, że prawdziwym źródłem tych wszystkich relacyjnych zawirowań jest negatywne nastawienie do własnego wnętrza, jesteś w stanie to zmienić. Gdy uświadomisz sobie, że wszystko to co cię irytuje, smuci czy martwi w drugiej osobie jest de facto wyprojektowaną częścią Twojej osobowości, wtedy zrozumiesz, że tak naprawdę „walczysz” sama ze sobą. Ponieważ własny cień, odrzuconą część siebie, widzisz w kimś innym.
Zatem, gdy następnym razem emocjonalnie zareagujesz na czyjeś cechy czy zachowania, na przykład czując złość, smutek czy żal, pozwól sobie na tę emocje, a potem przypomnij sobie, że możesz siebie poobserwować z boku. Nawet w tym trudnym stanie. Gdy więc przykładowo masz poczucie, że Twój partner nie ogarnia pewnych swoich spraw i złościsz się na niego o to, zobacz, że to może oznaczać, że sama masz podobny problem. Ale nie jest Ci łatwo się do tego przyznać. I ten partner jest jakby po to, żeby posłużyć Ci w odkrywaniu samej siebie. Czy to brzmi bardzo dziwnie? Chodzi o to, że sama nie radzisz sobie z pewnymi sprawami i nie akceptujesz tej swojej słabości. Dlatego łatwiej zobaczyć ją u partnera niż u siebie. Właśnie przez projekcję.
Innym przykładem może być irytacja na to, że ktoś nie słucha tego co mówisz, że cię lekceważy. To również mówi o Tobie. Ty robisz to samo wobec innych, jednak najpewniej nie zdajesz sobie z tego sprawy. Uważasz przecież, że tak nie można, i dlatego trudno ci więc zobaczyć w sobie tę „wadę”. Swoją odrzuconą cechę wyprojektowałaś więc na zewnątrz.
Ten tekst, że to najważniejsze narzędzie, napisałam trochę przekornie i zaczepnie. Nie sądzę, że jest ono jedynym, albo załatwiającym wszystko sprawę narzędziem. Natomiast wierzę w to, że jest niezbędne i jedno z pierwszych, jeśli nie pierwsze, po które możesz sięgnąć od razu. Tu i teraz.
Świadomość, że w naszych relacjach występuje mechanizm projekcji sprawia po prostu, że mamy bardzo praktyczne i użyteczne narzędzie. Mamy źródło informacji o nas samych. Tym źródłem jest relacja i druga osoba. Są dla nas lustrem pokazującym co dzieje się w naszym wnętrzu i z czym mamy problem. Przez to dowiadujemy się jakie nasze cechy, emocje czy zachowania potrzebują być uznane i zaakceptowane. Mówiąc inaczej, dzięki projekcji odkrywamy wszystko to co w nas nieświadome. Zależy mi na tym, żeby jak zawsze skierować Twoje patrzenie na siebie samą. Dlatego mówię o tym, jak projekcja działa na Twój odbiór partnera.
Nie oznacza to, że zaczniesz teraz akceptować np. kłamstwo. Ale znaczy, że będziesz mogła przyjrzeć się kłamstwu w Twoim życiu.
Zamiast sytuacji:
on mnie okłamał-jak on mógł? - jestem wściekła -nie mam do niego zaufania.
Co w praktyce oznacza ogromną dziurę na Waszej ścieżce w relacji i zamknięcie się Was na siebie.
Proponuję taką sytuację:
Ok., on mnie okłamał - złości mnie to niemiłosiernie, że on kłamie – złości mnie każde kłamstwo – widzę, że zachodzi projekcja, czyli złości mnie moje kłamstwo - gdzie ja kłamię w swoim życiu?- dlaczego to robię? dlaczego potrzebuję kłamstwa?- czy możliwe, że on robi to z tego samego powodu?- czy mogę z nim o tym porozmawiać?- czy jesteśmy tak naprawdę tacy sami?- a może poradziłam sobie z tym kłamstwem w wielu sytuacjach i mogę podzielić się otwarcie z partnerem jak?- czy taka rozmowa nas oddali czy zbliży?
W praktyce otwierasz drzwi do: „Jestem taka jak Ty. Jesteśmy razem.”
Pokazuję Ci teraz ten mechanizm, bo kiedy zaprzyjaźnisz się z projekcją, staniesz się dojrzała i niezależna emocjonalnie. Twoje życie staje się bardziej świadome, co pozytywnie wpływa na relacje. Bo skoro lepiej rozumiesz siebie, to przekłada się to również na większe zrozumienie dla innych. Moja podróż rozpakowywania cienia trwa każdego dnia. I zapraszam Cię do niej. Niedawno napisałam słowa, które bardzo czuję:
Kiedy lubię siebie, mogę lubić Ciebie.
Kiedy szanuję swój czas, umiem szanować Twój.
Kiedy czule do siebie mówię, z czułością odzywam się do Ciebie.
Kiedy akceptuję swoje zmiany, akceptuję, że i Ty się zmieniasz.
Kiedy akceptuję swoje emocje, wiem że Twoje emocje są ok.
Kiedy uznaję swoje potrzeby, zatrzymuję się przed Twoimi granicami.
Zakończę ten artykuł cytatem, który pięknie obrazuje, dlaczego to Ty możesz być tą, która jest otwarta w związku. Tą czułą kobietą, która bierze odpowiedzialność za siebie, a tym samym buduje piękny most w kierunku partnera/ partnerki. I wiesz, zamiast mówić „czemu ja mam pierwsza tu być dojrzała”, możesz pomyśleć „dziękuję, że jest mi dane być świadomą”.
"W bliskich relacjach jest tak: im więcej ktoś ujawnia swoich głębokich uczuć i myśli, tym łatwiej jest innym odsłonić siebie. Takie odsłonięcie zaś odgrywa zasadniczą rolę w powstawaniu bliskości. Zresztą w ogóle budowanie związków to proces wzajemnego odsłaniania się. Jedna osoba decyduje się i ujawnia jakieś intymne treści, tym samym narażając się na ryzyko; z kolei druga strona odwzajemnia się, zapełniając lukę – razem pogłębiają relację poprzez spirale odsłaniania się. Kiedy osoba, która ryzykuje, pozostaje w zawieszeniu bo ta druga się nie odwzajemnia, wówczas przyjaźń często przygasa. Im bardziej możemy być naprawdę sobą , dzielić się sobą w pełni, tym głębsza i trwalsza jest przyjaźń. W obliczu takiej bliskości wszystkie słowa, wszystkie sposoby pocieszania, wszystkie idee zyskują większe znaczenie." Irvin Yalom, Patrząc w słońce Jak przezwyciężyć grozę śmierci
Podziel się proszę tym artykułem z innymi, szczególnie bliskimi Ci osobami. Niech i oni mają szansę coś sobie uświadomić i może akurat zobaczą, kiedy stosują projekcję w relacji z Tobą : )