Smutek ma w życiu ciężko. Gdzie nie pójdzie, zatrzaskuje się przed nim drzwi albo się go ignoruje. Nawet złość nie ma aż tak źle – ona z reguły nie musi udawać, że wcale jej nie ma (choć i tu słyszymy „złość piękności szkodzi”).
A smutek? „Uśmiechnij się!”, „Przestań się tak martwić!”, „To nic takiego!”.
A przecież to normalna, ludzka rzecz. I to, że masz dość wszystkiego, kiedy się smucisz, też.
Czasem to się dzieje nagle. W zasadzie masz dobry humor, idziesz przed siebie, pogwizdujesz, aż tu… trafiasz na tę myśl- czarną dziurę, która ciągnie z kosmiczną siłą. Chwila moment i spadasz, jak Alicja na dno króliczej nory. Ale nie otrzepujesz się i nie wstajesz. Masz ochotę zwinąć się w kulkę i zapłakać.
Bywa też tak, że smutek przychodzi jak listopadowy deszcz. Powoli. Najpierw to kilka kropel, ale po jakimś czasie jesteś cała mokra i nawet nie chce Ci się omijać kałuż. Wszystko jest wtedy do niczego, źle Ci tu, gdzie jesteś.
A co, jeśli Ci powiem, że smutek to zupełnie normalna rzecz? Że tak właśnie powinno być, bo smutek to prawidłowa reakcja Twojego ciała na coś, co Ci się przydarzyło. Może to było rozczarowanie, raniące słowa, a nawet strata. A może to coś, co towarzyszy Ci na co dzień, jak trudna relacja albo samotność. Musisz jednak wiedzieć jedno – nawet, kiedy jesteś smutna, wszystko z Tobą w porządku. Smutek ma prawo się pojawiać. A Ty masz prawo go odczuwać, na przekór wszystkim uśmiechniętym twarzom z Instagrama (mojej też ;).
Być może to Cię zaskoczy, ale… jak na przyjaciela! On tak naprawdę przyszedł Ci coś powiedzieć. Wyobraź go sobie jako osobę. Siedzi tuż obok Ciebie, głowę ma zwieszoną, ale oczy wciąż mu błyszczą. Pogadaj z nim. Być może o coś Cię spyta lub coś Ci pokaże. Dowiesz się, czego od Ciebie potrzebuje. Może będzie chciał, żebyś poszukała wsparcia, skupiła się na czymś, a może po prostu trochę zwolniła?
Widzisz, on tu nie jest bez powodu. Nie chce Cię przybić, chce Cię zachęcić do czułości i pokazać kierunek. Wsłuchaj się, co Twój smutek tam szepcze. Jeśli coś jest nie po Twojej myśli, to dlaczego? Jeśli coś straciłaś, co tak naprawdę jest dla Ciebie w życiu ważne? Słowem klucz będzie tu „czas”- Daj Wam czas. A kiedy już rozjaśni Ci się w głowie, będziesz mogła zacząć działać. Zrobić choćby jedną, małą rzecz. I wtedy zacznie dziać się magia zmian, a do Twojego życia przedostanie się nowy promyczek słońca.
Czasem wydaje się, że od smutku trudno się uwolnić, ale to dlatego, że on nie chce być ciągle odpychany. Smutek to też uczucie i – tak samo jak inne – chciałby mieć swój kąt. Marzy sobie po cichu, że kiedy znowu przyjdzie, nie wzdrygniesz się na jego widok. A jeśli wpuścisz go do swojej przestrzeni i dasz mu trochę uwagi… W końcu pomacha Ci ręką i pójdzie, a po drodze zawoła nadzieję, optymizm, a nawet dobry humor. Na pewno nie zostanie z Tobą na zawsze.
Bo widzisz, on wcale nie chce chodzić za Tobą jak cień. Emocje przychodzą i odchodzą, smutek też. Możesz go pożegnać, a nawet dać mu kanapki na drogę. „Ale jak?” – chciałabyś wiedzieć. Już mówię: „Z czułością”.
Przede wszystkim nie traktować jak intruza. To nie objaw porażki ani nie choroba. Jakoś tak się utarło, że smutek trzeba zostawić za drzwiami, jak ubłocone gumiaki. To dlatego nie widujemy go w postach na Facebooku, nie słyszymy o nim przy kolacji, a koleżanka odpowiada nam przez telefon „U mnie wszystko OK”. Sama tak robiłam, więc rozumiem powody. I czasem wydaje nam się, że wszyscy dookoła są szczęśliwi, tylko nie my. To prawda, każdy ma dni, kiedy w samą porę łapie tramwaj, z dumą wciska przycisk „Wyślij” na mailu, a na zdjęciu promienieje. Ale są też dni, kiedy parasol wywija się na lewą stronę, w pracy ktoś ciągle ma uwagi, a przykrych myśli nie rozprasza nawet Netflix. I to też jest okej. Kiedy przychodzi smutek, trzeba go po prostu zaakceptować, poprzeżywać, pobyć z nim.
Zdradzę Ci teraz mały sekret. Radzenie sobie ze smutkiem to nie jest jakaś nowa, skomplikowana technika, to już jest w Tobie. Smutek jest naturalny, a Ty masz naturalny talent do bycia z nim. I spokojnie to zrobisz. Sama, wypróbowując nowe pomysły, albo z pomocą drugiej osoby. Stworzyłam darmowy kurs mailowy, który pozwoli Ci na pewno spotkać się ze smutkiem. Jak klikniesz w grafikę, przeniesie Cię do kursu. Ale najpierw dokończ artykuł, bo piszę o tym, jak radzić sobie ze smutkiem.
NAJPIERW TAKIE ZASTRZEŻENIE: Nie musisz go nigdzie wypuszczać, jeśli tak naprawdę dopiero się z nim oswajasz. Nie musisz tak naprawdę robić nic ze smutkiem. Obiecuję. Ale wiem też, że czasami potrzebujesz coś z nim zrobić, potrzebujesz siebie wesprzeć, kiedy on się pojawia. Pytasz i potrzebujesz odpowiedzi „jak”. JEŚLI TO TY, czytaj dalej.
Następnym razem, kiedy odwiedzi Cię smutek, zatrzymaj się na chwilę. Zastanów się, skąd przyszedł, dlaczego akurat teraz tu jest? Jeśli zauważasz konkretne sytuacje, w których czujesz smutek – poobserwuj, zapisz. Będziesz bardziej świadoma i lepiej przygotowana, żeby reagować na pierwsze symptomy. A tymczasem:
Smutek to wynik uporczywych myśli. Często wypływa z naszych przekonań o sobie i o świecie. „Nic mi nie wychodzi”, „Nikt o mnie nie dba”, „Nie poradzę sobie z tym”. Jeśli pozwolisz im zostać, smutek też nie będzie chciał nigdzie iść. Zastanów się teraz, czy często przychodzą Ci do głowy negatywne myśli? Czy jest ich więcej, niż tych pozytywnych? Jeśli tak, nie martw się – już się tym zajmujemy.
Negatywne myśli są trochę jak złe bakterie. Jeśli będzie ich za dużo, organizm zacznie chorować. Dlatego nasze ciało ma układ z ich milszymi kuzynami. Kiedy mamy wielką kolonię dobrych bakterii, dla złych nie ma już miejsca, więc muszą iść być złe gdzie indziej. W trudnych chwilach, gdy naszych małych bohaterów w jelitach jest mniej, bierzemy probiotyki. Takim probiotykiem dla umysłu są afirmacje.
Afirmacje to takie troskliwe „przypomnienia”, które budzą optymizm i wzmacniają poczucie własnej wartości – a do tego dochodzi uniesiona głowa i sprężysty krok! Musisz tylko pamiętać, że to nie stanie się od razu. Ale kropla drąży skałę… nawet najtwardszą. Więc kiedy tak stoisz w kałuży negatywnych myśli, możesz nie pamiętać, jak bardzo zasługujesz na to, by cieszyć się życiem. Szepnij wtedy do siebie jedno czułe zdanie.
Jestem gotowa na zmianę.
A potem kolejne.
Kocham i szanuję swoje ciało.
I jeszcze jedno.
Znajduję równowagę w dawaniu i przyjmowaniu.
Zapisz je w zeszycie. W telefonie. Na żółtej karteczce. Przyklej karteczkę na lustrze, na drzwiach, obok listy zakupów. Przypominaj je sobie przed snem i po obudzeniu. Poszukaj ich więcej w książkach, na blogach, w podcastach lub filmikach. Albo nawet wymyśl je sama. Być może niektóre będą wywoływać Twój opór. Dobrze. Zaakceptuj to uczucie, ale poszukaj w tej afirmacji ziarnka prawdy. Ono tam jest i tylko czeka, żeby zakiełkować. Ostatecznie to, jak odbierasz świat, zależy od tego, co sama o nim sądzisz.
Radość jest zaraźliwa, jak ziewanie. Są osoby, z którymi dobry humor chodzi pod rękę. Zastanów się, kto w Twoim otoczeniu ma dobrą energię, kto lubi się śmiać i przy kim dobrze się czujesz. To taki ktoś, kto – gdy wejdzie do ciemnego pokoju – odsuwa zasłony i otwiera okno, żeby przewietrzyć. Umówcie się na kawę, pozwól się otulić optymizmem i weź trochę ze sobą do domu, na później. Możesz też zrobić coś dla przyjemności. Zastanów się, co Cię ucieszy i zarezerwuj sobie czas w mentalnym kalendarzu – to Twoje (ważne!) spotkanie z samą sobą, Twój prezent dla siebie samej. Bądź swoją własną przyjaciółką. Te miłe akcenty będą Twoją przeciwwagą dla smutku.
Wspaniałym sposobem na smutek – i to zbadanym naukowo – jest wdzięczność. Prawda, to brzmi trochę jak hasztag z mediów społecznościowych, ale ma w sobie wielką moc. Okazuje się, że ci, którzy mocniej odczuwają wdzięczność, uważają się też za szczęśliwszych i łatwiej pokonują trudności. Dzięki wdzięczności skupiasz się na tym, co dobre. Łatwiej zapamiętujesz szczęśliwe chwile, nie bagatelizujesz ich i łatwiej do nich wracasz. Zdolność do czucia wdzięczności to wrodzona cecha, choć nie u każdego tak samo silna. Możesz ją jednak wytrenować i nauczyć swój umysł widzieć głównie blaski. Jak? Na przykład prowadzić dziennik wdzięczności. Raz w tygodniu (lub więcej, jeśli chcesz) zapisz w zeszycie kilka rzeczy, za które jesteś wdzięczna. To może być zapach kawy z rana, piękne słońce jesienią, przytrzymane drzwi albo czyjaś obecność w Twoim życiu. Cokolwiek, co przemawia do Ciebie. Bądź wytrwała, a po kilku tygodniach możesz mieć wrażenie, że Twoja codzienność jest jakby bardziej… słoneczna.
Jeśli nadal czujesz, że smutek trzyma Cię za nogę i nie pójdzie, choćby nie wiem co… Poszukaj wsparcia. Nie musisz wszystkiego robić sama. Spróbuj opowiedzieć bliskiej osobie, jak się czujesz. Nie oczekuj niczego szczególnego, po prostu pokaż, co Ci w duszy gra i podziękuj jej za to, że jest. Możesz też poszukać w sieci mówczyni czy mentorki, której słowa Cię otulą. Która uśmiechnie się do Ciebie zza ekranu i powie Ci właśnie to, co potrzebowałaś usłyszeć. Niech to będzie Twoja sesja ładowania baterii. Pamiętaj też, że skorzystać z pomocy psychoterapeuty to żadna ujma – to osoba, która poprowadzi Cię za rękę i znajdzie sposób, żeby Ci pomóc.
Wszystko z Tobą w porządku, chociaż się smucisz
Smutek to informacja, która jest dla Ciebie. Tak odważnie powiem: życie chce Ci tylko coś przekazać. Wysłuchaj go, a udobrucha się i na jakiś czas sobie pójdzie. Kiedyś wróci, ale to zupełnie normalne. Wiedz też, że nie jesteś w tym sama – każdy ma swój mały i większy smutek, który czasem przychodzi w odwiedziny. Nie musisz więc nosić na twarzy uśmiechu, kiedy akurat czujesz w środku chłód listopada. Smutek jest dobry i potrzebny. A Ty, nawet gdy jesteś smutna, cały czas jesteś sobą – kobietą gotową na szczęście. I już wiesz, jaki mały czuły krok dziś możesz zrobić, żeby pokochać siebie. Zaakceptuj smutek.